Do nauczycieli to jedna sprawa, a druga to to, że rzeczywiście pytania dotyczące dwóch konkretnych książek były chyba zbyt wybiórcze jak na egzamin dotyczący materiału z 3 lat (albo więcej).
Inna sprawa, że jeszcze rzeczywiście zostaje 1,5 miesiąca czasu po egzaminie, gdzie trzeba jednak realizować dalej program, i tego pytanie za 100 pkt. CO zostawić "na po egzaminie"?
A jak przypadkiem będzie pytanie z tego materiału, to co? No i pewnie taką sytuację mamy.
a druga to to, że rzeczywiście pytania dotyczące dwóch konkretnych książek były chyba zbyt wybiórcze jak na egzamin dotyczący materiału z 3 lat (albo więcej).
Szczerze powiedziawszy, to wolę, że podali mi konkretnie "na tacy" na jakich książach ma się opierać moja praca, bo gdyby dali nam wolną rękę, przypuszczam, że znalezienie wśród lektur bohatera pasującego do tematu pochłonęłoby trochę czasu.
Tak, ale jak masz wolną rękę, to nie musisz mieć przeczytanych wszystkich lektur (inna sprawa, że jednak NALEŻY je przeczytać), bo przykładowo coś tam sklecisz, nawet jak jednej czy dwóch nie przeczytasz.
Ja sie zgadzam z Linką też wole miec podane o kim pisac niz jakbym miala sama wymyslic ;) wole bardziej sprecyzowane pytania, bo wtedy maja mniej mozliwosci zeby sie doczepic
_________________ "Istniejemy, póki ktoś o nas pamięta."
— Carlos Ruíz Zafón
Niop to prawda, bo co napisać jak Ci dadzą temat i zadanie. Temat: Miody i pszczoły a zadanie następujące: Opisz człowieka pracowitego jak pszczoła. No ile się nad tym umyślałam o kogo im może chodzić to szok. Oczywiście to było w VI klasie
_________________ "Gdzie jest skarb Twój tam i serce Twoje"
No chyba, że nie doczytałaś materiału do tych pytań, wtedy już niczym się nie zratujesz, a jak masz wolną rękę, to nie znając konkretnej lektury, jakoś sobie dasz radę. Przynajmniej jakieś punkty będą, bo w polskim trochę więcej "manewru" jest niż w przedmiotach ścisłych
a jak masz wolną rękę, to nie znając konkretnej lektury, jakoś sobie dasz radę.
Niekoniecznie. Gdybym dostała takie zadanie jak na tym teście, ale bez informacji, że ma to być postać z "Syzyfowych prac" lub "Kamieni na szaniec", przypuszczam, że nie byłoby kolorowo.
Greif napisał/a:
Przynajmniej jakieś punkty będą, bo w polskim trochę więcej "manewru" jest niż w przedmiotach ścisłych
Trochę się Wam wcinam, ale na wszystkich forach, na których coś tam skrobię poruszam ten temat. Otóż jestem zadziwiona postawą Linki. Oczywiście to pozytywny szok. Osobiście wolałabym pisać na jakiś "luźniejszy" temat. Czytam lektury od deski do deski (czyt. uczciwie i solidnie), ale omawiałam obie książki... 2 lata temu? Zaćwierkało mi trochę i naskrobałam charakterystykę... pewnie cienko wyszła. Ale inni ludzie pt.: "ściąga.pl" (pokolenie kopiuj-wklej) nie napisało NIC. (na 20 osób w mojej klasie, pracę podjęła połowa, może mniej!). Uważam, że ten test ma sprawdzić umiejętności gimnazjalistów, a nie tak konkretną wiedzę (choć zdaję sobie sprawę, że "Syzyfowe prace" i "Kamienie na szaniec" to podstawa).
Ponadto niektórzy poloniści olali sobie omawianie (tu cytat) "archaicznych i nudnych książek". Dostali wynagrodzenie za źle wykonaną pracę! (jak znowu drodzy nauczyciele zaczną strajkować, to mnie, delikatnie mówiąc, szlag trafi!) Sorry Winetu, ale to negatywnie odbije się na wynikach wielu uczniów. I niektórzy twierdzą, że jest jeszcze 2 miesiące do końca roku szkolnego... a tak naprawdę: kto widział, by w upalne, czerwcowe popołudnie, któryś nauczyciel przytrzymywał w klasie uczniów i kazał omawiać lektury? Max. na koniec roku pozostawia się jedną książkę do opracowania... Kanon lektur jest w podstawie programowej, więc nie ma przeproś - czytać (i omawiać) trzeba! Gdzieś tam wyczytałam (sobotnia Gazeta Wyborcza?), że kuratorzy biorą kserówki dzienników ze szkół, gdzie nie były omówione te lektury... rzekomo karę mają ponieść nauczyciele (ciekawe co z tego wyniknie). Gdzie wcześniej byli drodzy kuratorzy? Z miesięcznym uprzedzeniem zapowiadają swoją wizytę w szkole, dyrekcja i nauczyciele "trasują" uczniów, doprowadzają do porządku dokumenty, wygląd klas... znajdują się nawet przykurzone pomoce naukowe!
Moim zdaniem testy, które pisaliśmy, powinny być sprawdzone i koniec. Pewnie część humanistyczna wyjdzie blado, więc automatycznie obniżą się progi punktowe do szkół (poza tym jesteśmy z niżu demograficznego, więc szkoły raczej nie strzelą wygórowanych wymagań). Może ci geniusze, którzy w tym roku układali test, w następnym roku nie popełnią takich błędów...
Dziś usłyszałam (RMF FM?), że pojawiła się jakaś konkretna propozycja powtórzenia testu w szkołach, które tych lektur nie omówiły.
Sorry, ale ile razy się zdarzyło (nie u nas oczywiście ), że ktoś nie zdąrzył zrealizować jakiegoś materiału z przedmiotów części matematyczno-przyrodniczej? Jakoś nie przypominam sobie, by ktoś z tego powodu chciał powtórzyć test. Wiem, że może "łatwo mi mówić", ale nie róbmy syfu w tym kraju, bo jest go i tak za wiele!
Calineczka napisał/a:
choć zdaję sobie sprawę, że "Syzyfowe prace" i "Kamienie na szaniec" to podstawa).
Poza tym i tu można było ściemniać... Za brak zgodności z tematem będzie odciętych kilka punktów. Ale za odpowiednią budowę, styl (sru tu tu), można coś tam wykminić (5 pkt? ) Tak przynajmniej twierdzi moja kochana polonistka.
W mojej szkole (jak już wcześniej wspominałam) były omawiane te książki, ale i tak: 50% (więcej?) nie napisało nic, 30% osób, którzy cokolwiek napisali, zrobiło mix'a (czyt. jaki im się bohater z jakiejkolwiek książki przypomniał, to mieszali... ale charakterystyka jest ), kilka osób pomyliło Tadeusza Zawadzkiego z... Tadeuszem Różewiczem ( ), niektórzy pisali o mitologicznym Syzyfie, który (znowu cytat) "turlał kulkę pod górkę". Ech...
No, to u nas w szkole chyba tak łatwo nie było. III gim chyba przerabiała(czyt. powtarzała) wszystkie lektury od I gim przed testem i jeśli tak było, a takie coś mi się o uszy obiło, to to jest bardzo dobre. Nigdy nie wiadomo co się może przytrafić na teście, pewnie żaden nauczyciel nie spodziewał się takiego wypracowania. Ale to jest dowód na to jak niektórzy nauczyciele prowadzą lekcje, mają je poprostu gdzieś i książka której sami nie lubili, to jej nie wprowadzają do lektur, bo twierdzą że uczniów też to nie zainteresuje a wręcz przeciwnie znudzi.
Dużo nauczycieli znam takie przypadki robi sprawdzian z lektury po jej przerobienu, ale co to za spr. skoro na lekcji to zostało omówione więc po co czytać książkę.
Według mnie to powinna być nauczka na przyszłość, nauczyciele niech inaczej spojrzą na swój zawód, uczniowie niech zaczną czytać lekury, a wszystko będzie git. A teraz dlaczego mają stracić Ci którzy to dobrze napisali.
_________________ "Gdzie jest skarb Twój tam i serce Twoje"
U nas WSZYSTKO (dosłownie!) było powtarzane w ostatnim miesiącu przed egzaminem
U nas podobno też... widocznie oprócz lektur. Ja tylko dostawałam meile z zakresem powtarzanego materiału... jestem leniwa i nic nie powtarzałam. Gdyby można było cofnąć czas, pewnie bym się wzięła do nauki.
Andrzej nazywał sie Borowski, Marcin Zawadzki, Tadeusz Różewicz... Mama pyta się w domu: "Wszystko napisałeś Kochanie?" a kolega uczciwie odpowiada: "Tak!" (ale czy na temat...? )
le to jest dowód na to jak niektórzy nauczyciele prowadzą lekcje, mają je poprostu gdzieś i książka której sami nie lubili,
Wydaje mi się, że wyciągasz pochopne wnioski. To, że w niektórych szkołach nie omówili tych lektur, nie świadczy o "beznadziejności" nauczyciela, bo oni sami wybierają sobie lektury (przewidziane w programie).
Calineczka napisał/a:
jestem leniwa i nic nie powtarzałam. Gdyby można było cofnąć czas, pewnie bym się wzięła do nauki.
No wiesz Linka nikt nie wie jak jest naprawdę, ja tylko mówie to co myśle, po prostu za dużo zamieszania jest. I jestem ciekawa co z tym "fantem" zrobią. Jak wyjdą z tej sytuacji. Pożyjemy zobaczymy jak to mówią.
_________________ "Gdzie jest skarb Twój tam i serce Twoje"
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum